Nastrój najbardziej chyba czarują detale; Mary Norton pochyla się nad niepozornymi, zużytymi przedmiotami i serwuje czytelnikom ucztę urokliwego recyklingu. Jej wrażliwość nadaje nowy sens rzeczom niepotrzebnym. Po takim liftingu drewniane pudełko po sztućcach staje się
jednomasztowcem, stare korki od szampana - zydelkami, zamek z dziurką od klucza - piecykiem... Jest też przestrzeń dla czerpania z hojnej natury: muszelki przeobrażają się w miseczki, żołędziowe czapeczki - w kubeczki, siano w wygodne posłanie... Każdy z detali jest niewielki, bowiem i subtelni przetwórcy są mali - to Pożyczalscy: Strączek, Dominika, Arietta, kilkunastocentymetrowe istotki podobne ludziom, żyjące z tego, co człowiek zgubi lub wyrzuci, unikające ludzkiego spojrzenia.
jednomasztowcem, stare korki od szampana - zydelkami, zamek z dziurką od klucza - piecykiem... Jest też przestrzeń dla czerpania z hojnej natury: muszelki przeobrażają się w miseczki, żołędziowe czapeczki - w kubeczki, siano w wygodne posłanie... Każdy z detali jest niewielki, bowiem i subtelni przetwórcy są mali - to Pożyczalscy: Strączek, Dominika, Arietta, kilkunastocentymetrowe istotki podobne ludziom, żyjące z tego, co człowiek zgubi lub wyrzuci, unikające ludzkiego spojrzenia.
Właśnie skala mikro buduje tu nastrój, który nie kosztuje zbyt wiele. Malarski charakter narracji sprawia, że do woli można upajać się strącaniem kropelek rosy z trawy, snem na świeżym sianie, zapachem mydlin... Autorka wyławia z codzienności perełki, misternie tka detale i ze spokojem snuje opowieść; są czas oraz przestrzeń, by się nimi delektować ale też nie zgubić, docenić prostotę czy zwyczajność. Finezja szczegółów ubarwia kruchą rzeczywistość realizmem magicznym, nie zagraca jej jednak ani nie mąci. Rozsmakowanie się w nich pobudzi niejedną siłę tworzenia;) Podobnie jest z umiłowaniem przez Pożyczalskich (szczególnie Ariettę) natury - jej przyjemność czerpania radości z przyrody, staje się rozkoszą czytelnika.
Mimo piękna i subtelności, beztroski jednak brak - Pożyczalscy szukają bezpiecznego domu. Niełatwy to cel: podróż do niego najeżona jest niebezpieczeństwami; grożą ze strony ludzi, zwierząt, pogody, obfitują w huśtawkę emocji... Ukrywają się; dni wypełnia czujność, lęk o bycie zauważonym przez ludzi, powracające echa przeszłości... Silna rodzinna więź z każdym wspólnym doświadczeniem się umacnia; jest ostoją ciepła, serdeczności, nadziei. Trzeba zadbać o spokojny sen, posiłek, bezpieczeństwo ze strony ludzi oraz zwierząt ale i zdobyć codzienne sprzęty - Pożyczalscy na razie mają niewiele. Marzenia o własnym niczym niezagrożonym domu są silne; liczne perypetie udowadniają, że choć na razie nie posiadają własnej przestrzeni, są dla siebie najpiękniejszym schronieniem. Relacje między rodzicami, nimi a córką przepełnia czułość, szacunek, wrażliwość, troska - mimo braku własnego stałego dachu nad głową posiadają serdeczny dom w sobie.
Ilustracje Emilii Dziubak (zilustrowała m.in. "Dziewczynkę z parku" czy "Kota Kameleona", jej strona tutaj: klik) opowieści Mary Norton dodają jeszcze więcej urzekającej magii. Spokój, baśniowa tajemniczość, czuła gra kolorów i światła, miękkość kształtów... Magnetyczna czarowność w każdym detalu:)
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Tłumaczenie: Maria Wisłowska
Rok wydania: 2014
Format: 150x185 mm
Ilość stron: 276
Cena: około 31 zł
Czemu mnie tu wcześniej nie było? Rewelacyjny blog.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam! Rozgość się:)))
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze "Pożyczalskich na wyspie" i muszę przyznać, że z trzech dotychczasowych tomów, ten podobał mi się najmniej. Nawet nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ponieważ uwielbiam książki Mary Norton i ilustracje Emilii Dziubak. I, mimo wszystko, czytałam trzecią część z przyjemnością.
OdpowiedzUsuń