Przejdź do głównej zawartości

"Klementyna lubi kolor czerwony", Krystyna Boglar; ilustracje: Bohdan Butenko

     Niedopowiedzenia obficie karmią wyobraźnię, duet Butenko-Boglar po raz drugi (nasze pierwsze, równie fantastyczne z nim spotkanie to lektura komiksu "Gucio i Cezar") mistrzowsko raczy fantazję przemilczeniami. Dlaczego Klementyna zostawiła małą Jarzynkę w lesie? Gdzie są
rodzice dziewczynki? Czemu tak dziwacznie ją nazwali? Pierwsze pytania zapowiadają lawinę kolejnych. Poznajemy trójkę rodzeństwa: Asię, Marka oraz Pulpeta, którzy dziarsko postanawiają ratować Klementynę i na czas poszukiwań troskliwie zaopiekować się zapłakaną kilkulatką. Kolejne kartki książki przynoszą następnych bohaterów, intensywnie włączających się w poszukiwania.
     Dynamiczna akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa, wpada natomiast na coraz bardziej rozgałęzione tory; intryguje i wciąga, często bawi dobrym dowcipem, trudno więc oderwać się od kart. Każdy fakt jest tu istotnym klockiem detektywistycznej układanki, a że zbytecznych elementów w niej brak, wyrazistość łudzi, że zbliżamy się ku rozwiązaniu. Panuje ciemna burzowa noc, coraz więcej osób włącza się w poszukiwania tajemniczej Klementyny, rośnie więc liczba faktów oraz pytań. Wydaje się, że jesteśmy tak blisko, by wiedzieć więcej, nieoczekiwane komplikacje mnożą jednak niedopowiedzenia. Dopasowywanie elementów i luki wiedzy wywołują przyjemny dreszczyk. Wyzwolenie przyjaznych emocji i uczuć potęguje pozytywny ruch wyobraźni. Zakończenie okaże się równie zaskakujące jak uśmiechnięte; szkoda, że tak szybko musiało nadejść.
     Wakacyjna wieś Aniołkowo ma klimat sprzed lat, budowany choćby przez inną niż dzisiaj dziecięcą swobodę, rytuał wieczornego mycia nóg w balii, złośliwe łącza telefoniczne... Brak takich doświadczeń bardziej intryguje niż razi czytelników doby komputerów; niedopowiedzenia w tej sferze warto pochwycić - mogą stać się okazją do rodzinnych wycieczek w przeszłość. Akcja płynie zgrabnie; chłonięciu jej sprzyjają świetnie spisane dialogi oraz dowcip skrzący się w słowach i tytułowej czerwonej kresce.
     Właściwie jeden dzień - tyle czasu obejmuje akcja mistrzowsko poprowadzonej intrygi. Niby krótko, a jednak przemilczenia i kondensacja tego, co istotne, stwarzają przestrzeń do znacznie rozleglejszych dopowiedzeń fantazji. Uzupełniać wyobraźnią trzeba wiele: niezrozumiały komunikat Jarzynki, urwane słowa policyjnych łączy telefonicznych, luki niewiedzy bohaterów, lakoniczne czerwone kreski Butenki... Niewiedza staje się silnym sprzymierzeńcem wyobraźni.
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2006
Format: 150x185 mm
Ilość stron: 204
Cena: około 21 zł

Komentarze

Warto i te przeczytać!

"Malutka czarownica", Otfried Preussler; ilustracje: Danuta Konwicka

     Malutka czarownica ma zaledwie 127 lat, na długowieczną wiedźmę to bardzo mało. Jak dziecko lubi się dobrze bawić, czasem się popisuje; marzy o tym, by inne czarownice traktowały ją jak dorosłą, szczególnie zaś chciałaby uczestniczyć w

"Naciśnij mnie", Hervé Tullet

        Zaintrygować i wciągnąć maluchy do niekończącej się, autentycznej zabawy nie zawsze jest łatwo, Tullet (jego strona  tutaj ) to potrafi. Swój nietypowy, a udany koncept oparł na dobrej znajomości dziecięcej natury- ciekawości świata, prostocie, uśmiechu.

"Dziadek i niedźwiadek", Łukasz Wierzbicki; ilustracje: Ireneusz Woliński

     Choćby wojnę rozpętano w słusznej sprawie, zawsze rodzić będzie okrucieństwo, strach, samotność. Akcja książki Łukasza Wierzbickiego (autor m. in. "Afryki Kazika" ; jego strona  tutaj ) rozgrywa się w czasach drugiej wojny światowej, jej bohaterami są polscy