Przyznam, że bałam się mojej, ale i dziecięcej reakcji na tę książkę. Znałam ją jedynie ze zdawkowego opisu, po którym w głowie zostało jedynie wspomnienie nieposkromionej złości i czerni. Ciekawość okazała się silniejsza; gdy znalazłam ją na półce biblioteki, natychmiast postanowiłam zabrać do domu. Najpierw zgłębiłam sama i przegryzałam kilka dni. Nie jest łatwa, jednak w subtelny sposób porusza istotny problem. Zdecydowanie pewna, iż tego chcę, przeczytałam ją więc dziecku. Okazało się, że jak zwykle dzieci często rozumieją znacznie więcej, niż nam się wydaje!
Jest to lektura ważna, a prosta w formie. Nie tylko jest to sprawą słów, ale i ilustracji, pulsujących lekkością, ciężarem, ale i natężeniem barw, doskonale wkomponowujących się w narrację. To opowieść o trudzie radzenia sobie z ogromnym, przerastającym człowieka smutkiem. Tym bardziej, że jest nim mała dziewczynka! Nie potrafi ona pogodzić się z nagłą śmiercią najwspanialszego przyjaciela- tatusia. Człowieka, który był jej przewodnikiem po nim, tysiącem przygód, kopalnią uśmiechu. Nie rozumie też świata, który kipi życiem w momencie, gdy ona nie czuje nic poza ciężarem i pustką. Zarówno w ogrodzie, jak i życiu, nie dostrzega już magii, którą wnosił ze sobą tatuś- czarodziej. Stopniowo pogrąża się w ciemności, bowiem ani płacz, ani kamyczkowe próby odwrócenia losu nie zmieniają go. W nowym, nieznanym świecie rośnie w niej nieuciszony gniew, przeradzający się w bezradną agresję- postanawia zniszczyć wszelką radość istnienia w ich wspólnym niegdyś ogrodzie. Stopniowo, po schodach trudnej żałoby wraca do świata. Z Walentynki staje się Walentyną; dojrzewa do pogodzenia się z rzeczywistością. Już nie jest zbyt mała, by zobaczyć, co za płotem- odzyskuje czucie! Postanawia spróbować żyć; taką samą szansę daje ogrodowi, będącemu alegorią jej duszy...
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 28
Cena: około 15 zł
Komentarze
Prześlij komentarz