Mały Andi tylko z opowieści kolegów wie, jak to jest mieć babcię. Chciałby jak oni spędzać choć z jedną popołudnia, ale niestety nie ma żadnej. Pokazanie przez mamę jej zdjęcia z balu karnawałowego jest początkiem spotkań z nią w zielonej kryjówce na jabłoni. Na tyle samotny czuje się wśród traktującego go niezbyt poważnie starszego rodzeństwa, zapracowanych rodziców czy kolegów przeżywających atrakcyjniejsze od niego popołudnia, że rekompensuje to sobie intensywną wizją staruszki z wyobraźni. Jest taka, jaką chciałby mieć niemal każdy chłopiec w jego wieku - ciekawa świata, uwielbia podróże i szybką jazdę samochodem, pali kapitańską fajkę, lubi cyrk oraz wesołe miasteczko... I zawsze można ją spotkać na jabłoni. To babcia jakich mało - nowoczesna, skora do zabaw, nie stawiająca zakazów! Naszemu synkowi błyskał szelmowski uśmiech i iskrzyły się oczy na myśl o przywoływanych podczas lektury wspólnych fascynujących przygód jej i Andiego. Mnożył swoje.
Rzeczywistość staje się dla kilkulatka z książki mniej ważna od znacznie barwniejszej fantazji. Jest tak do czasu, gdy całkiem niedaleko od jabłoni przeprowadza się zupełnie niepodobna, kontrastująca z babcią staruszka. Z powodu reumatyzmu nie szaleje, nie jest bogata, nie zabiera go w wymarzone miejsca, ale... Jest i potrzebuje go! Ta wyśniona, o cechach Pipi sama potrafi się bawić i chyba nawet nie zauważa, że czasem go nie ma; wystarcza jej własne towarzystwo. Andi dojrzewa, odkrywając w sobie, iż nowa babcia go czegoś uczy. Tylko ona chwali go, akceptuje takiego, jakim jest; wierzy też w istnienie pierwszej staruszki i nie kwestionuje spotkań z nią. Wręcz przeciwnie - zachęca do nich!
Rzeczywistość staje się dla kilkulatka z książki mniej ważna od znacznie barwniejszej fantazji. Jest tak do czasu, gdy całkiem niedaleko od jabłoni przeprowadza się zupełnie niepodobna, kontrastująca z babcią staruszka. Z powodu reumatyzmu nie szaleje, nie jest bogata, nie zabiera go w wymarzone miejsca, ale... Jest i potrzebuje go! Ta wyśniona, o cechach Pipi sama potrafi się bawić i chyba nawet nie zauważa, że czasem go nie ma; wystarcza jej własne towarzystwo. Andi dojrzewa, odkrywając w sobie, iż nowa babcia go czegoś uczy. Tylko ona chwali go, akceptuje takiego, jakim jest; wierzy też w istnienie pierwszej staruszki i nie kwestionuje spotkań z nią. Wręcz przeciwnie - zachęca do nich!
Tęsknota za babcią zaprowadziła chłopca do dwóch zupełnie niepodobnych sobie staruszek. Wyśniona przynosi mu ze sobą wolność i przygodę, realna - ciepło i troskę. Zaczyna rozumieć, że nie tylko babcia jest mu potrzebna, ale i on jej - tej realnej, drugiej. Odtąd jest szczęśliwszy - nie tylko wie, jak to jest mieć babcię, ale i jak być wnukiem.
Rodzinne spędzanie czasu z "Babcią na jabłoni" to nie tylko radosne chwile z jej treścią spisaną ładnym, przystępnym dla dzieci językiem. To również przyjemność obcowania z licznymi nietypowymi jak na dzisiejsze czasy, finezyjnymi ilustracjami Mirosława Pokory. Dzięki tysiącom cienkich zawijanych linii, słusznie nazywanych koronkowymi i czarno-białemu kontrastowi pobudzają wyobraźnię. Łączą w sobie lekkość, radość i niebywały czar; trudno je pomylić z innymi czy zapomnieć.
Warto nadmienić, iż w 1996 roku na podstawie powieści Miry Lobe powstał krótki polski spektakl telewizyjny o tytule książki.
Rok wydania: 2009
Format: 150x185 mm
Format: 150x185 mm
Ilość stron: 166
Cena: około 24 zł
NIE NA TEMAT - mamy od dziś wnuczkę KLarę. Youuuuuuuhouuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńPzdr.
Gratulacje dla szczęśliwych rodziców Klary!!! Niech będzie zdrowa, radosna, ciekawa świata i dobra! A świeżo upieczonym Dziadkom już zazdroszczę rozpieszczania tej małej istotki... Oj, Cyprian ma przed sobą piękną rolę! Pozdrawiam Was- szczęśliwcy!
OdpowiedzUsuńDzięki pani zatęskniłam do książeczki.Dziekuję.
OdpowiedzUsuńDo niej można zatęsknić choćby jak do podwieczorku z babcią;))
OdpowiedzUsuń