Na powszedniej trampolinie uczuć i emocji obok strachu skacze radość, czasem wyraźniej zarysowują się dramaty, innym razem szczęście; nawet dorośli nie wszystkie potrafią udźwignąć. By oswoić młodego czytelnika z tym, co nieznane warto zaufać mądrym książkom - wyciągają do niego
szczerą, bezpieczną dłoń. Nad baśnią Hoffmanna często jest obecny cień strachu, nie przytłacza jednak ciężarem mroku - błyszczą między nim czarowne perły. Pośród realiów snuje się magia, coraz śmielej oplatająca świat siedmioletniej Marii; irracjonalność wymyka się spod kontroli, charakter osobliwości wyraźnieje - siła wyobraźni potężnieje, kurczą się więc rozmiary rzeczywistości. Dziewczynka poddaje się urokowi bożonarodzeniowego prezentu - zniszczony przez brata dziadek do orzechów znajduje troskliwe schronienie nie tylko wśród najukochańszych zabawek, ale i wrażliwych myśli. Jego opiekunka staje się świadkiem przedziwnych zdarzeń (ożywienia drewnianej figurki, walki zabawek z armią myszy, życia mieszkańców Pralinogrodu...), towarzyszką zjaw; doświadcza zachwytu, bezradności, smutku, przerażenia, radości... Porzuca rolę obserwatorki, ingerując w makabryczną akcję, formując jej kształt. Zawsze jest sobą: szczerą, czystą dziewczynką, dlatego - jak na bohaterkę baśni przystało - za szlachetność otrzyma nagrodę. Równolegle do jej historii rozwija się opowieść zakorzeniona w czasach dawnych - królewskich, opowiadana bohaterom przez zdziwaczałego ojca chrzestnego Drosselmeiera. Elementy obu przenikają do siebie, by na końcu zazębić się, scalić - potęguje to atmosferę napiętej tajemnicy, rozplątywania zawiłej zagadki. Znów zakróluje harmonia!
Język Hoffmanna lubuje się w detalach; jest precyzyjny, przejrzysty, intensywny, stylizowany na opowieść ustną, adresowaną do dwójki dzieci - imienników bohaterów: Marii oraz Fryca. Zarysowuje wyraziste postaci, miejsca, sytuacje, intensywnie stymuluje wyobraźnię. Tumaczka Eliza Pieciul-Karmińska pieczołowicie oddała wierność oryginałowi; dostrzec ją można w niuansach kulturowych, humorystycznych, erudycyjnych, w przypisach oraz posłowiu... Tym bardziej to baśń nie tylko dla dzieci!
Ilustracje Aleksandry Kucharskiej-Cybuch (warto podpatrzeć jej styl tutaj) zanurzają się w krainę niezwykłości - niepokoju, urokliwych dziwów, nietuzinkowych postaci. Czasem kadrują, innym razem pozwalają szerzej przyglądnąć się sytuacjom. Lekkie gęste kreski subtelnie wypełnia kolor. Stonowaniem barw i narracyjnością zapraszają do pozostania na dłużej - odkrywania, zamyślenia, snucia...
Wrażliwość mamy wrodzoną, niektórzy - uśpioną, niezwykłości drzemią wszędzie, czekając na każdego, kto zada sobie trud bycia uważnym. Nawet spotkania z powszednimi przedmiotami mogą wywołać lawinę olśnień i emocji!
szczerą, bezpieczną dłoń. Nad baśnią Hoffmanna często jest obecny cień strachu, nie przytłacza jednak ciężarem mroku - błyszczą między nim czarowne perły. Pośród realiów snuje się magia, coraz śmielej oplatająca świat siedmioletniej Marii; irracjonalność wymyka się spod kontroli, charakter osobliwości wyraźnieje - siła wyobraźni potężnieje, kurczą się więc rozmiary rzeczywistości. Dziewczynka poddaje się urokowi bożonarodzeniowego prezentu - zniszczony przez brata dziadek do orzechów znajduje troskliwe schronienie nie tylko wśród najukochańszych zabawek, ale i wrażliwych myśli. Jego opiekunka staje się świadkiem przedziwnych zdarzeń (ożywienia drewnianej figurki, walki zabawek z armią myszy, życia mieszkańców Pralinogrodu...), towarzyszką zjaw; doświadcza zachwytu, bezradności, smutku, przerażenia, radości... Porzuca rolę obserwatorki, ingerując w makabryczną akcję, formując jej kształt. Zawsze jest sobą: szczerą, czystą dziewczynką, dlatego - jak na bohaterkę baśni przystało - za szlachetność otrzyma nagrodę. Równolegle do jej historii rozwija się opowieść zakorzeniona w czasach dawnych - królewskich, opowiadana bohaterom przez zdziwaczałego ojca chrzestnego Drosselmeiera. Elementy obu przenikają do siebie, by na końcu zazębić się, scalić - potęguje to atmosferę napiętej tajemnicy, rozplątywania zawiłej zagadki. Znów zakróluje harmonia!
Język Hoffmanna lubuje się w detalach; jest precyzyjny, przejrzysty, intensywny, stylizowany na opowieść ustną, adresowaną do dwójki dzieci - imienników bohaterów: Marii oraz Fryca. Zarysowuje wyraziste postaci, miejsca, sytuacje, intensywnie stymuluje wyobraźnię. Tumaczka Eliza Pieciul-Karmińska pieczołowicie oddała wierność oryginałowi; dostrzec ją można w niuansach kulturowych, humorystycznych, erudycyjnych, w przypisach oraz posłowiu... Tym bardziej to baśń nie tylko dla dzieci!
Ilustracje Aleksandry Kucharskiej-Cybuch (warto podpatrzeć jej styl tutaj) zanurzają się w krainę niezwykłości - niepokoju, urokliwych dziwów, nietuzinkowych postaci. Czasem kadrują, innym razem pozwalają szerzej przyglądnąć się sytuacjom. Lekkie gęste kreski subtelnie wypełnia kolor. Stonowaniem barw i narracyjnością zapraszają do pozostania na dłużej - odkrywania, zamyślenia, snucia...
Wrażliwość mamy wrodzoną, niektórzy - uśpioną, niezwykłości drzemią wszędzie, czekając na każdego, kto zada sobie trud bycia uważnym. Nawet spotkania z powszednimi przedmiotami mogą wywołać lawinę olśnień i emocji!
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2011
Format: 180x235 mm
Ilość stron: 120
Cena: około 32 zł
Komentarze
Prześlij komentarz