Ludzka wrażliwość na piękno jest naturalna i spontaniczna, upływający czas niestety zagłusza ją naporem informacji; by nie gasła, trzeba ją karmić okruchami zadziwień. Joanna Kulmowa (autorka m.in. "Mysz jak nie mysz", "Zimowe słowiki") ma dar odnajdywania
olśnień w szczelinach codzienności. Marzy, rozmyśla, zastanawia się, dostrzega... I radośnie dziwi się tysiącom wyłowionych cudowności. Różowym szkiełkiem podgląda świat bliski - niby zwyczajny, znany nam, a jednak wypełniony okruchami radosnych zauroczeń. Patrzy na nie wrażliwie, uważnie, z sympatią; nawet taniec deszczowej kropelki nie umknie jej oku, ptasi cień nie zatonie w szarości wieczoru, radość wierzbowych kotków nie pryśnie. Wydobywając perełki codzienności czaruje je słowem; ustrojony prostotą, liryczny błogostan trwa więc dłużej niż w przyrodzie. Maleńkie tajemnice roślin, zwierząt i przedmiotów lepią szepty zauroczeń oraz wykrzyknienia zadziwień, drobinki radości mnożą się w szczęście. Mam wrażenie, że wędrówka poetki po ogrodzie niezwykłych codzienności nie ustanie nigdy, co więcej - perspektywa różowej lupy staje się i naszym - czytelników - udziałem.
"Kulmowa dzieciom" to obszerny zbiór wierszy poetki - siedem tomików spójnych radością, połączonych tytułowym dla każdego rozdziału: "Aż tyle". Wiele w nim roślin, ptaków, sposobów na zasypianie, ożywionych sprzętów, modlitw, figli... Migawki dnia zatrzymują to, co ulotne, zdradzają sekrety, rozbudzają ciekawość otoczeniem. Niejeden nawet, gdy się zatrzyma, nie dostrzeże w nim piękna - bo zbyt małe, zbyt zwyczajne, zbyt bliskie. Tym bardziej więc cenne jest, by nasiąkać perspektywą poetki - wrażliwym: spojrzeniem, uchem, węchem, wyobraźnią, ale i słowem wyławiać magię codzienności, by i nią rozpromieniać uśmiech, łagodnieć, mądrzeć, marzyć.
Maleńki atlas osobistych zadziwień tka Kulmowa jak rozmowę z kimś bliskim; swobodnie, z sympatią, starannie dobierając słowa. Lirycznym skrótem maluje plastycznie, subtelnie, pięknie. Wiele w jej języku metafor, onomatopei, rymów, neologizmów, ożywień... Kunsztowne, a proste miniatury niejednemu wskażą drogę do pięknej mowy.
Liryka to nie lektura jednego wieczoru; bardziej przystoi czytać i przeżywać ją powoli, delektować się. Zatrzymać się, dostrzec, uśmiechnąć, zadziwić... Na dłuuugo; najlepiej na zawsze! Jak udowadnia Joanna Kulmowa - nawet to, co zwyczajne i bliskie mieni się perełkami niespodzianek;))
olśnień w szczelinach codzienności. Marzy, rozmyśla, zastanawia się, dostrzega... I radośnie dziwi się tysiącom wyłowionych cudowności. Różowym szkiełkiem podgląda świat bliski - niby zwyczajny, znany nam, a jednak wypełniony okruchami radosnych zauroczeń. Patrzy na nie wrażliwie, uważnie, z sympatią; nawet taniec deszczowej kropelki nie umknie jej oku, ptasi cień nie zatonie w szarości wieczoru, radość wierzbowych kotków nie pryśnie. Wydobywając perełki codzienności czaruje je słowem; ustrojony prostotą, liryczny błogostan trwa więc dłużej niż w przyrodzie. Maleńkie tajemnice roślin, zwierząt i przedmiotów lepią szepty zauroczeń oraz wykrzyknienia zadziwień, drobinki radości mnożą się w szczęście. Mam wrażenie, że wędrówka poetki po ogrodzie niezwykłych codzienności nie ustanie nigdy, co więcej - perspektywa różowej lupy staje się i naszym - czytelników - udziałem.
"Kulmowa dzieciom" to obszerny zbiór wierszy poetki - siedem tomików spójnych radością, połączonych tytułowym dla każdego rozdziału: "Aż tyle". Wiele w nim roślin, ptaków, sposobów na zasypianie, ożywionych sprzętów, modlitw, figli... Migawki dnia zatrzymują to, co ulotne, zdradzają sekrety, rozbudzają ciekawość otoczeniem. Niejeden nawet, gdy się zatrzyma, nie dostrzeże w nim piękna - bo zbyt małe, zbyt zwyczajne, zbyt bliskie. Tym bardziej więc cenne jest, by nasiąkać perspektywą poetki - wrażliwym: spojrzeniem, uchem, węchem, wyobraźnią, ale i słowem wyławiać magię codzienności, by i nią rozpromieniać uśmiech, łagodnieć, mądrzeć, marzyć.
Maleńki atlas osobistych zadziwień tka Kulmowa jak rozmowę z kimś bliskim; swobodnie, z sympatią, starannie dobierając słowa. Lirycznym skrótem maluje plastycznie, subtelnie, pięknie. Wiele w jej języku metafor, onomatopei, rymów, neologizmów, ożywień... Kunsztowne, a proste miniatury niejednemu wskażą drogę do pięknej mowy.
Liryka to nie lektura jednego wieczoru; bardziej przystoi czytać i przeżywać ją powoli, delektować się. Zatrzymać się, dostrzec, uśmiechnąć, zadziwić... Na dłuuugo; najlepiej na zawsze! Jak udowadnia Joanna Kulmowa - nawet to, co zwyczajne i bliskie mieni się perełkami niespodzianek;))
Baśniowe ilustracje Aleksandry Michalskiej-Szwagierczak (jej blog tutaj) choć całostronicowe - nie krzyczą nad tekstem; nienachalnie, delikatnie splatają się z nim. Tworzą je stonowane, współgrające ze sobą pastele, chwilami dosłowne, czasem metaforyczne. Uwodzą nastrojową lekkością, pogodą, emanują spokojem; są biletem do pogodnej wędrówki marzeń.
Wydawnictwo: G&P Oficyna Wydawnicza Poznań
Rok wydania: 2007
Format: A4
Ilość stron: 156
Cena: 42 zł
Mam w domu taką książeczkę z serii Poczytaj mi mamo pt. "Plama". Kiedy byłam dzieckiem, czytałam ją ze 100 razy i pewnie tyleż samo czytała mi ją mama, choć uważała ją za wyjątkowo pozbawioną treści :) Parę lat temu zauważyłam, że autorką tej książeczki jest Joanna Kulmowa i wygląda na to, ze jej sposób snucia opowieści bardzo mi odpowiadał od najmłodszych lat :)
OdpowiedzUsuńMi też, choć "Plamy" nie znam (na razie, bo od pewnego czasu przeżywam renesans fascynacji tekstami pani Joanny, chłonąc wszyyystkie). Mimo upływu lat wierność dziecięcym gustom siedzi we mnie głęboko;)
OdpowiedzUsuń